niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział V



"Im smutek głębiej drąży waszą istotę,
tym więcej możecie pomieścić radości."




Wyszłem przed klub i teleportowałem się wraz z nią do do mojego domu. Było po 3 w nocy, moja matka już spała. Zaniosłem ją do swojego pokoju i położyłem na łóżku. Poszłem do szafy i wyciągnąłem swoją koszulę. Ściągłem z niej sukienkę, a to co zobaczyłem odebrało mi mowę. Jej piersi były naturalnie piękne, brzuch dosyć płaski, więc pewnie ćwiczyła. Na dłużej zatrzymałem się na jej brzuchu. Kolo pępka było znamię, w kształcie połowy serca. Nie było wielkie, ale wiedziałem, że jest to połowa serca. Skąd? Mam takie samo, a to znaczy, że.. Granger ma coś ze mną wspólnego! Eggh! To dziwne. Założyłem jej szybko swoją koszulę i poszedłem wziąść prysznic, żeby zmyć smutki. Po 15 minutach założyłem czystą bieliznę i wyszedłem z łazienki. Już miałem się udać do pokoju gościnnego, gdy usłyszałem głośne "Aaaaaaaaa!" ,a później szloch. 
-Dobrze, że mam pokój wyciszony zaklęciem, bo matka, by na zawał padła- powiedziałem i udałem się na łóżko gdzie już teraz siedziała płacząca Granger- Co jest?
-Kolejny koszmar, znowu z rodzicami- zapłakała jeszcze głośniej.
I co ja mam zrobić? Nie umiem pocieszać! Zazwyczaj, gdy dziewczyna płakała to ją całowałem, ale to jest Granger! Nie to żebym nie chciał pocałować jej malinowych ust, ale to nie takie proste. Chociaż i tak jest jeszcze pijana, więc jutro tego, by nie pamiętała. Westchnąłem i ją przytuliłem, gdy nie było słychać już płaczu i dziewczyna się nie telepała, powiedziałem;
-Dobra Granger, teraz idź znowu spać, bo ja też się chce wyspać- już wstawałem żeby odchodzić, gdy złapała mnie za nadgarstek.
-Zostań- wychrypiała, a widząc ją w tym stanie nie mogłem odmówić. 
Położyłem się koło niej, a ona wtuliła się w mój nagi tors. Uśmiechnąłem się, gdy doszedł do mnie zapach jej perfum. Pachniała orchideeami. Z błogim uśmiechem na ustach zasnęłem.


~~~~~~~~

Gdy się obudziłam nie byłam nie byłam u siebie w pokoju. Zobaczyłam blondyna, który smacznie spał. Najwidoczniej musiałam wczoraj za dużo się napić, czego dowodem była moja pulsująca z bólu głowa. Nagle wpadłam na pomysł. Znalazłam różdżkę Draco i powiedziałam;
-Accio eliksir na kaca, pióro, pergamin.
Wszystko natychmiast do mnie przyleciało. Najpierw wypiłam zbawiający eliksir, a następnie napisałam;


Malfoy!
Nie wiem co się wczoraj stało, ale nie chciałam
Cię budzić. Spotkajmy się, więc o
17 w Trzech Miotłach.
Odpisz odrazu jak się obudzisz.

~Granger

Ps.Mam u Cb dług wdzięczności za przenocowanie.


Zostawiłam kartkę na jego biurku nocnym i się teleportowałam do swojego domu. 
Szłam w kierunku kuchni, ale zatrzymało mnie kolejne szarpnięcie. Przeszedł mnie dreszcz. Myślałam, że to znowu, któryś ze Śmierciożerców. Gdy obróciłam się w stronę sprawcy, pożałowałam, że nie jest to żaden z popleczników Czarnego Pana, bo osoba, która stała przedmną była o wiele groźniejsza. Otóż ową osobą, była panna Weasley, która ciskała teraz we mnie błyskawicami. Burza nadeszla szybciej niż myślałam.
-Hermiono Jean Granger! Gdzieś Ty się podziewała! Czemuś Ty okłamała mnie i Harrego?! Czemu..- tutaj przerwała i uważnie na mnie spojrzała- I co Ty wogóle masz na sobie?!
-O kurwa!- przeklęłam siarczyście. Najwidoczniej "wielkoduszny" Malfoy musiał przebrać mnie w jego koszulę żeby mi się lepiej spało. Chwila to znaczy, że moja sukienka jest u niego, a co najważniejsze widział mnie pół nagą! Ja sobie dzisiaj z nim porozmawiam. Moje rozmyślania przerwało chrząknięcie Rudej- No, bo wiesz  Ginny.. -wszystko jej opowiedziałam, wspominając również o tym spotkaniu dzisiajszym, które mam odbyć z Malfoyem. Obiecałam jej, że jeśli będę wszystko wiedzieć to jej powiem. Dzięki temu udało mi się udobruchać Gin. Jeszcze chwilę pogadałyśmy po czym Wiewiórka teleportowała się, bo pani Weasley organizowała dzisiaj obiadokolację dla jej rodzinny, więc musiała jej pomóc.
Poszłam wziąść szybki prysznic i się pozbyć zapachu Malfoya, który wsiąknęłam przez jego koszulkę. Nie to żeby mi przeszkadzał, bo pachniał tak, tak kusząco. Tak jak narcyz. Haha! Jest Narcyzem, więc używa perfumów z narcyzami! Zabawne dobranie. Gdy się wykąpałam wzięłam 2 kartki. Na obu tekst był taki sam, tylko zmieniły się imiona.


Witaj Harry/Blaise!
Za dwa dni urodziny Rudej. 
Spotkajmy się za godzinkę w Dziurawym Kotle żeby 
obgadać imprezkę.

~Hermiona


Ubrałam się w czerwoną rozkloszowaną spódniczkę, czarną bluzkę na ramioczka oraz czarne koturny. Włosy zaczesałam w wysokiego kucyka i zrobiłam delikatny makijaż. W torebkę wpakowałam telefon i portfel. Założyłam czarne okulary na głowę. Poczytałam przez chwilę książkę i teleportowałam się na miejsce spotkania. 
Gdy weszłam do środka zobaczyłam Harrego, który trzymał mi miejsce. Po 10 minutach zjawił się też Blaise.
-Wiecie chłopcy po co tu jesteśmy?- skineli zgodnie głowami. Pomyśleć jak się wszyscy zmienili. Jak moi przyjaciele i wrogowie się zmienili. Jak ja sama się zmieniłam. Przerwałam swoje myśli i zaczęłam prowadzić z nimi żywą konwersację.
Po kilku kłótniach i wyzwiskach doszliśmy do tego, że zorganizujemy imprezę w domu Blaise'a. A jego matka będzie wtedy u pani Malfoy. Harry zajmie się dekoracjami mają być "ogniste", ja zajmę się listą gości i muzyką, a Blaise alkoholem i jedzeniem.
Dochodziła już 17, więc zostawiłam chłopaków samych, którzy stwierdzili, że sobie jeszcze trochę popiją. Wyszłam na zewnątrz słońce grzało bardzo mocno, więc założyłam okulary na oczy i  ruszyłam w stronę Trzech Mioteł gdzie miał czekać na mnie Malfoy.


~~~~~~~~~~~




Wstałem po 14. Jakie było moje zaskoczenie, gdy nie zobaczyłem kasztanowłosej dziewczyny. Jej orchideowe perfumy nadal unosiły się w moim pokoju. Westchnąłem. Co ta dziewczyna ze mną robi!? Wredny, drań, który nie przepuściłby seksu, jeżeli dziewczyna spała, by u niego. A ja? Poprostu z nią spałem! Nic więcej. Miałem taką okazję, wkońcu była pijana i nie zrobiłem nic. Nawet jej nie namawiałem. Co się ze mną dzieje!? "Zależy Ci na niej"- powiedział jakiś głosik w mojej głowie.
-A weź się wal!- krzyknąłem sam do siebie. Zirytowany swoją postawą poszłem o dziwo wziąść kąpiel w wannie, a zazwyczaj biorę szybki prysznic i nie pozwalam sobie na takie rozluźnienie.
Po ponad godzinie wyszłem wypoczęty i rześki. Zauważyłem jakąs kartkę na szafce nocnej zapewne od brązowookiej. Przeczytałem ją, a treść była krótka. Chciała żebym spotkał się z nią w Trzech Miotłach i powiedział jej co się tam działo. Plus mam u niej dług wdzięczności. Uśmiechnąłem się wrednie. To będą dobre wakacje.
Owiniety w ręcznik zeszłem do kuchni. Mojej matki nie było. Zawołałem skrzata żeby zrobił mi spaghetti. Po 20 minutach było gotowe. Zjadłem wszystko i poszłem się ubrać. Ubrałem dżinsowe spodenki do kolan i bluzke na krótki rękaw w kolorze brzoskwiniowym z jakimiś napisami. Ułożyłem jeszcze włosy i teleportowałem się do Hogesmade.
Była za dwadzieścia, siedemnasta. Ruszyłem w stronę Trzech Mioteł. Kupiłem dwa piwa kremowe w butelkach. Podłapali to od mugoli i postanowili, że będą teraz tak sprzedawać. Co okazało się hitem! Usiadłem przy stoliku i czekałem na Granger.
Wpatrywałem się w ludzi, którzy wchodzili przez drzwi. Większość osób było mi dosyć znanych. To z Hogwartu, to z imprez, to z jakichś innych okazji. Nagle weszła dziewczyna, której nie poznałem.
 Była ubrana w czerwoną spódnice, czarną bluzkę i tego samego koloru wysokie buty. Miała długie nogi, zgrabną figurę i była zaokrąglona tam gdzie trzeba. Twarz miała zasłoniętą przez okulary przeciwsłoneczne, które w tej właśnie chwili zdjęła.
Okazało się, że to była Granger. Nie rozpoznałem jej! Szła w moim kierunku i się uwodzicielsko uśmiechała.
-Zatkaj buźkę, Malfoy- podeszła do mnie i ruchem ręki zatkała mi ją po czym dodała- Wiem, że jestem taka piękna, że nie możesz przestać się na mnie patrzeć, ale starczy jak narazie.
Prychnęłem poirytowany. Od kiedy ona jest taka pewna siebie?
-Granger od kiedy Ty taka skromna?- spytałem sarkastycznie.
-Zawsze jestem skromna- odpowiedziała i wystawiła mi język.
Pokiwałem głową z lekkim uśmiechem.
-Dobra, chodź idziemy się przejść.
-Wole tu posiedzieć.
-To od kogo się dowiesz co się wczoraj działo?- miałem to czego ona chciała, byłem wygrany.
-Dowiem się od Blaise'a.
-Jego nie było u mnie w domu.
Uśmiechnąłem się kpiąco, już wygrałem. Patrzyła na mnie zażenowana, a ja uśmiechałem się mściwie. Sprawiało mi wiele przyjemności, gdy droczyłem się z tą mała gryfoneczką. Ojj dużo się zmieniło od odejścia Voldemorta.
-Och! Dobra chodź!- była zła, bo wyszło na moje. Podałem jej butelkę kremowego piwa i wyszliśmy na zewnątrz.
-To gdzie idziemy?- zapytała.
-Daj mi rękę- odpwiedziałem.
Popatrzyła na mnie jak na idiotę- Oj no zaufaj mi!
-Tobie Malfoy, czy Ty siebie słyszysz?!
-Tak Granger, mi!
Nadal patrzyła się jak na debila. Wiedziałem, że nie poda mi tej ręki, chyba, że...
-Granger dawaj łapę, bo nie powiem Ci nic!
Zastanawiła się przez chwilę, po czym z westchnięciem rezygnacji podała mi dłoń.
Teleportowałem się z nią do jakiegoś zaułku.
-Serio Malfoy!? Chciałeś mnie zwieść do jakiegoś zaułku?!- krzyczała.
Przewróciłem oczami. Ponieważ nadal miałem jej dłoń pociągłem ją wzdłuż ulicy. Opierała się przez jakiś czas i krzyczała, ale po chwili musiała stwierdzić, że to nie ma sensu, bo przestała.
-Gdzie Ty ze mną Malfoy idzie...- nie dokończyła, bo naszym oczą ukazało się wielkie wesołe miasteczko- Nie wierze!
-To uwierz.
Patrzyłem jak na jej twarzy gości piękny, szczery uśmiech. Był niesamowity. Mógłbym wpatrywać się w niego przez długi czas. Był taki prawdziwy.
-Dlaczego..- znów nie dokończyła, bo jej bezczelnie przerwałem.
-..nie powiedziałem Ci gdzie chcę Cie zabrać?- potwierdzająco pokiwała głową- Chciałem Cię zaskoczyć. Pokazać, że nawet wredny, drań ma inne oblicze.
-Dlaczego chciałeś mi to pokazać?- dopytywała się.
W sumie dlaczego ja chciałem? Gdy tak na nią czekałem to jakoś samo wpadło mi do głowy.
-Dawno nie byłem w wesołym miasteczku- odparłem pierwsze co mi na język przyszło.
-No prosze Draco Malfoy i MUGOLSKIE wesołe miasteczko!
Wybuchła śmiechem. Na ten dźwięk nawet ja się lekko uśmiechnąłem.
-Dobra chodź już, a nie tak stoimy na środku- odparłem- Dziś ja stawiam.
Popatrzyła na mnie trochę nieswojo, ale pokiwała głową na znak zgody.
Podeszłem do biletera i nakupiłem bilety na wszystkie atrakcje. I tak przez ponad trzy godzinny zwiedziliśmy: młyńskie koło, kolejkę "śmierci", lustrzane pomieszczenie, "Smoczą jamę" gdzie mieli nas nastraszyć, "ufo", które kręciło się ciągle w kółko, dmuchańce i poszliśmy na paintball. Został nam jeszcze "romantyczny rejs" gdzie mieliśmy płynąć jedną łódką SAMI przez 2km tunel, który jest oświetlony tylko przez kilka lampek żeby dać tan "klimat". Opowiedziałem Granger wszystko co wydarzyło się wczorajszego dnia-nocy. W każdym razie wszystko co pamiętałem.
Nastała między nami cisza. Nagle wpadłem na pewien pomysł.
-Co Ty na to żeby zacząć od początku?
-Hymm.. ok- powiedziała- Cześć, jestem Hemiona Granger, uczę się w Hogwarcie. Jestem czarodziejką nieczystej krwi i mieszkam w Gryffinforze.
-Część, jestem Draco Malfoy, uczę się w tej samej szkole co Ty. Pochodzę z arystokratycznej rodziny i jestem ze Slytherinu.
-Ale i tak będę Ci dokuczać- powiedziała i wybuchła śmiechem.
-Ja Tobie też- wysapałem i wrzuciłem ją do wody.
Zacząłem się śmiać, ale, gdy po kilku chwilach nie wypływała zacząłem się bać.
-Granger! Granger!- krzyczałem i NIC- Granger do cholery!
I wtedy moja łódka się przewróciła i przy mnie znalazła się kasztanowłosa.
-Masz za swoje!- krzyknęła i zaczęła się śmiać po czym dodała "gonisz" i zaczęła szybko płynąć do przodku.
-Hahahahhaha złapie Cię!
Zdążyłem ją złapać tuż przed wyjściem z tunelu.
-Gdzie wasza łódka!?- krzyknął jakiś pracownik, ale gdy zobaczył nas zaczął się śmiać- Pierwszy raz mamy tu taką parę.
Śmiał się, ale pomógł też nam wyjść z wody.
-Ja się zajmę łódką, a wy idźcie się wysuszyć- dodał starszy męźczyzna, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
-Dziękujemy- powiedziała promiennie Hermiona i poszła razem ze mną do toalety. Ściślej mówiąc wciągnęła mnie do damskiej. Użyliśmy zaklęcia wysuszającego i po chwili byliśmy już suchutcy.
-To był miły dzień, Malfoy. Dziękuje- powiedziała po czym dała mi buziaka w policzek i się teleportowała.
Patrzyłem chwilę w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą była. Czułem jej perfumy i dotyk jej ust. Jej delikatnych malinowych ust. Z cichym westchnięciem poszłem w jej ślady i teleportowałem się do domu.








3 komentarze:

  1. Przeczytałam i... jestem mile zaskoczona. Znamię? Intrygujące. W mojej głowie od razu powstało milion scenariuszy, że niby w poprzednich wcieleniach byli ze sobą, ale coś zawsze ich rozdzielało i postanowili zrobić sobie takie znamiona (tak wiem, że mam zjaraną wyobraźnię xD).
    No i co jeszcze? Mam nadzieję, że mowy rozdział już niebawem, a tymczasem pozdrawiam i życzę weny :)
    Vik. A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moge uwierzyc, ze upilas Hermione i to zaraz po pogrzebie jej rodzicow! Totalnie mi to do niej nie pasuje.... Ale poz tym rozdzial kochany i z niecierpliwoscua czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej !
    Postanowiłam wziąć za Twoje opowiadanie :D. Jestem dopiero na początku, ale tak tylko uprzedzam żebyś wiedziała, że o Tobie pamiętam ;).
    Oczywiście jak skończę, czym prędzej skomentuję :))
    Pozdrawiam ;3
    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń