piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział II

"Nie ma nic bardziej bolesnego, niż śmierć ludzi,
 których kochasz i na których polegasz."

...to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Wiedziałam, że dzisiaj wydarzy się coś strasznego. Te zbliżające się czarne chmury oraz deszcz. Powtórka z rozrywki. To samo działo sie niespełna rok temu. Przed bitwą o Hogwart i o zgrozo znowu ten znak. Mroczny znak na niebie, to oznaczało tylko jedno; Śmierciożercy. Chwyciłam szybko różdżkę w dłoń, gotowa do ataku i obrony. Wbiegłam szybko do domu.

-Homenum Revelio- wypowiedziałam zaklęcie, które wykryło 3 osoby. Zaraz, zaraz 3?! Szłam powoli do pokoju wspólnego gotowa na wszystko. Lecz to co zobaczyłam, nie mogło być prawdą. Rodzice leżeli nieprzytomni, już miałam do nich podbiec, gdy zobaczyłam kobiete siedzącą na fotelu- Bellatrix -wysyczałam.
-Grzeczniej szlamo! Powinnaś wiedzieć gdzie twoje miejsce i sie nie wychylać, teraz masz za swoje! Najpierw twoi oszlamieni rodzice teraz Ty!- wykrzyczała, a w jej oczach było widać rządze mordu i szaleństwa.
-Expelliarmus!- krzyknęłam. 
Bellatrix odbiła zaklęcie i zaśmiała się szyderczo- Tylko na tyle Cie stać? Sectumsempra!
-Protego! 
-Cruciatus!
O mały włos uniknęłam zaklęcia niewybaczalnego i upadłam koło ciał rodziców. Nie byli nieprzytomni, oni nie żyli! Coś we mnie pękło, wstałam. Uniknęłam kolejnego Cruciatusa i z chęcią mocnego pokiereszowania zaczełam rzucać na nią po kilka zaklęć naraz- Drętwota! Obskuro! Opunio! -trafiła w nią tylko opunią, postanowiłam to szybko wykorzystać zanim atakujące ją ptaki znikną- Sectumsempra!- kolejne trafione zaklęcie przez, które zaczęła się wić po podłodze. Szybko wezwałam aurorów. Ale nie mogłam spocząć tylko na tym. Za każdym razem, gdy widziałam rodziców narastała we mnie chęć mordu i smutek. Łzy podeszły mi pod oczy, ale nie mogłam sie teraz rozczulać. Najpierw ta żmija zapłaci za to co zrobiła- Incendo!
-Jak śmiesz!- kolejne zaklęcie ją ugodziły i zaczęło przypalać ją.
-Zapłacisz za to co zrobiłas tym wszystkim ludzią!- syknęłam i przez chwile nieuwagi ona zdążyła złapać za różdżkę i rzucić ponownie Cruciatusa. Nie zdążyłam się uchylić i dostałam zaklęciem. Zaczęłam wić się z bólu, ale nie puściłam różdżki. Wzmocniłam zaklęcie, ona zrobiła to samo. Teraz obie ona była pieczona żywcem, ja byłam atakowana od środka. Traciłam już powoli siły, ale wiedziałam, że robie coś w dobrej sprawie. Teraz mogę już odejść w spokoju do swoich rodziców. Usłyszałam głosy, lecz nic więcej, bo zaraz zemdlałam.
Obudziłam się. Otworzyłam oczy, lecz odrazu tego pożałowałam, gdyż nie były one przyzwyczajone do takiej jasności. Gdy juz przyzwyczaiłam się do światła, rozejrzałam się po pomieszczeniu. To napewno nie był mój pokój. Nagle wspomnienia uderzyły do mnie jak grom z jasnego nieba. Nie wierze w to wszystko, w jeden dzień zdążyłam stracić rodziców! Chciałam wstać, lecz nie miałam jak. Ból jaki czułam był straszny. Może nie był tak ogromny jak psychiczny, lecz równie duży. Popłakałam sie, bo to była jedyna rzecz jaka mi została. Przecież nie przywróce rodzicą życia, nia mam jak. Mam tylko nadzieję, że tą sukę zamknęli! Nie wiem ile czasu spędziłam płacząc, ale po pewnym czasie przyszedł do mnie jakiś mężczyzna.
-Witam panienko Granger, jestem pani magomedykiem. Pański stan jest owiele lepszy, niź przedwczorajszej nocy...- mówił, gdy nagle mu przerwałam.
-To ile ja tu leże?!- pożałowałam tego, że się chciałam ruszyć, bo wszystko bolało mnie niemiłosiernie.
-Półtorej dnia. Jeśli panienka chce to moge zaprosić tu pani znajomych, którzy czekali cały dzień.
-Dobrze.
Po chwili zobaczyłam Harrego, Ginny i Zabiniego.
-Hej Miona, jak się czujesz?- zaczęła niepewnie Ginny.
-A jak mam się czuć?! W jedną noc straciłam rodziców! Odzyskałam ich niecałe 2 miesiące temu i znowu straciłam! Bezpowrotnie- już nie krzyczałam, tylko płakałam. Ginny podeszła do przytuliła mnie i dała moczyć sobie koszulke przez moje łzy. Wyprosiła chłopaków, którzy ją odrazu posłuchali. Nie mam pojęcia, ile czasu mnie tak przytulała, ale po pewnym czasie zrobiło mi się lepiej. Chyba to zauważyła, bo lekko drgnęła.
-Jutro ma być pogrzeb. Chcieli zrobić czarodziejski, ale powiedziałam, że ma być mugolski, bo Ty zapewne byś tak chciała- powiedziala, lecz jej również głos się przerywał. Traktowała moich rodziców jak swoich drugich. Każde wakacje spędzaliśmy u mnie lub u niej, więc zdążyła dobrze poznać moich rodziców.
-Dziękuje- powiedziałam- a co z tą suką?- zapytałam i nieświadomie zacisnęłam ręce w pięści. Ginny to chyba zobaczyła, bo się lekko wystraszyła.
-Jest w Azkabanie. Tak wogóle to nieźle ją urządziłaś, podobno, ledwo co ją wyratowali- powiedziała dumna Ginny. Rozluźniłam się lekko, chociaż ona ma za swoje.
-Ginny mogłabyś mnie narazie zostawić samą? O, i mogłabyś powiedzieć wszystkim żeby nie przychodzili do mnie przez jakiś czas? Nawet lekarzą?- powiedziałam z prośbą w głosie.
-Dobrze- odpowiedziała i wyszła.
Nie płakałam już, nie miałam siły. Leżałam tępo patrząć się w sufit. Minęło może 20 minut, 50, a może mijały godziny. Nie mam pojęcia, bo straciłam rachubę czasu. Leżałam tak i myślałam, co ja teraz poczne. Wraz ze śmiercią moich rodziców zginęła też cząstka mnie.



~~~~~~~~~



Kolejny dzień, który spedziłem w biurze aurorów wraz ze Snapem, pomagajac Potterowi w wytropieniu śmierciożerców w tym mojego ojca. Brzydze się tym, gdy ktoś porównuje mnie do niego. Może i jestem zimny i nie okazuje uczuć, ale nie jestem takim potworem! Moje rozmyślania przerwało wezwanie. Ktoś wzywał aurorów. Okazało się, że to Granger. W co ta dziewczyna się pakuje. Poszłem do Pottera.
-Potter zbieraj się, bo Twoja przyjaciółeczka wzywa pomoc- rzuciłem.
-Hermiona?!
-Taa..
-Co jej jest?!
-Skąd mam wiedzieć, zbieraj się, a nie!- jakbym rozmawiał z idiotą! Przecież ona tylko wezwała aurorów, a on zamiast się ruszać to kłapie gębą niepotrzebnie. Jak to możliwe, że on im pomaga? Pytałem sam siebie z kpiącym uśmiechem.
-Dobra Malfoy, bądź gotowy na wszystko, Hermiona nie wezwała, by aurorów z powodu jakichś głupich zachcianek- mówił Złoty Chłopiec
. Wraz z nami był tylko Snape. Teleportowaliśmy się i po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy szybko do jej domu. Gdy weszliśmy dało się czuć zapach przypalanej skóry. Gdy weszliśmy dalej zobaczyłem napoczątku jakichś dwóch nieżyjących ludzi, najpewniej rodziców Granger. Później zobaczyłem ją, Potter podleciał do niej zbadać puls, żyła, była tylko nie przytomna. Zajął się nią Severus transportując najpewniej do Świętego Munga. Na końcu zobaczyłem czwartą osobę. Przeszły mnie dreszcze- Bellatrix, czemu mnie to nie dziwi- powiedziałem i spojrzałem szyderczo na swoją "ukochaną: ciotkę. Była nieźle pokiereszowana. Była cała zadrapana, mocno pocięta i do tego miało poprzypalaną skórę. Nieźle ją załatwiła ta niepozorna Gryfonka.
-Najpierw weźmiemy ją do celi, później wrócimy po rodziców Hermiony- powiedział Potter z żalem. Nie odzywałem się, bo co mogłem powiedzieć? W milczeniu pomogłem Potterowi. Później wróciliśmy po jej rodziców i zanieśliśmy z Potterem do kostnicy. Wróciłem do domu około szóstej nad ranem. Byłem strasznie zmęczony. Nie zdążyłem się przebrać, rzuciłem się szybko na łóżko i usnęłem. 
Obudziłem się około 4 po południu. Wzięłem prysznic i ruszyłem do biura aurorów. Pottera, ani Snape'a nie było, więc postanowiłem, że pójde na tor wyścigowy. Jest to jedna z najlepszych rzeczy jakie zrobili mugole. Po wojnie dzięki Diabłowi przestałem zwracać uwagę na to co jest magiczne, a co nie. Oczywiście niektóre wpajane mi od dziecka zasady zostały jeszcze we mnie, ale nie tak dużo. Jeszcze niespełna dwa lata temu nie dotknąłbym niczego co było zrobione przez mugoli, a teraz? Kluby, wyścigi, auta. lunaparki. To jest jak Quiddith, daje mi wytchnienie. 
Do późnej nocy spędziłem czas na torze wracając do domu znów usnąłem ze zmęczenia tak jak wczorajszej nocy.



~~~~~~~~



Później znów odwiedziła mnie Ginny, Harry, Luna, Neville, a nawet sam Zabini, dzięki, któremu odzyskałam chociaż troche humoru. Nie odwiedził mnie Ron, ale to mnie zbytnio nie zdziwiło. Odkąd nakryłam go na zdradzie, nie rozmawiałam z nim, on ze mną również. Wkońcu znowu ktoś mnie odwiedził myślałam, że to Gin, bo niedawno była i powiedziała, że się podpyta lekarza za ile będe mogła wyjść. 
-I co Ginny, wiesz już może, za..- niedokończyłam, bo gdy się odwróciłam nie zobaczyłam burzy rudych włosów tylko blondynkę w okularach- Rita Skeeter- wysyczałam- Czego tutaj szukasz?!
-Powiedz mi co dokładnie się stało tamtej nocy?-zapytała jakby nie zauważyła, że nie chce jej tutaj.
-Nie odpowiem na żadne, pytania. Prosze opuścić to pomieszczenie.
-No powiedz kochaniutka.
-Prosze do mnie tak nie mówić i wyjść stąd- powoli puszczały mi już nerwy.
-Ależ skarbie spokojnie, odpowiesz mi i tyle.
Tego było zawiele. Wstałam mimo, że lekarz mi jeszcze nie pozwolił i zaczęłam krzyczeć-Albo stąd wyjdziesz, albo Cie wyrzuce!
-Spokojnie, odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Co tam się st.. 
Niezdążyła dokończyć, bo jej przerwałam.
-Chcesz wiedziec?! No więc dobrze! Wróciłam z Hogsmeade i zastałam tą krwiożerczą larwe! Zabiła mi rodziców i chciała zabić mnie! Zadowolona?! A teraz wypieprzaj stąd!
-Jeszcze jedno pytanie, czy..- mówiła, lecz tego było już za dużo, nie miałąm różdżki, więc wziełam pierwszy przedmiot jaki miałam pod ręką, w tym wypadku był to wazon. Rzuciłam nim w nią, a następnie sama do niej podeszłam, złapałam, za szmaty i wysyczałam- Jeszcze raz pojawisz się przed moimi oczami i bedziesz sie pytać o moich rodziców, a nie ręcze za siebie!- czułam jej lęk. Nie chciałam tego, ale wyprowadziła mnie z równowagi. Spowrotem czułam ból, gdyż stare rany cięte, otworzyły się na nowo. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wyprasza Skeeter. Czułam jak ktoś do mnie podszedł i pytał się czy nic mi nie jest. Chciałam odpowiedzieć, że jest ok, ale nie mogłam. Znów zemdlałam.

4 komentarze:

  1. Akcja się rozkręca. Muszę przyznać, że podoba mi się taka brutalna Mionka :)
    Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów i czekam na więcej :)
    Pozdrawiam i życzę weny, Vik. A.
    http://istnienie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się ciesze, że ktokolwiek to czyta.
      Dziękuje, wzajmenie ;3

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Ale dlaczego rodzice Hermiony?! Jak możesz? Ehhh... ale wszystko jest ogólnie świetne. Jak już wcześniej pisałam, przydałaby się beta. Polecam się i lecę czytać dalej ;)
    Zapraszam do siebie:
    http://dramione-razemlubwogole.blogspot.com
    ~~Civetta

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział, bardzo wzruszający..No w sumie to całkiem logiczne, że Bellatrix chciała się zemścić. Widzę, że ją też przywróciłaś do życia ;).
    Draco nie przejmuje się wgl Hermioną i akcja idzie w swoim tempie. Brawo ! :D
    co-serce-pokocha-dramione

    OdpowiedzUsuń